niedziela, 4 grudnia 2011

Drogowskaz zabłąkanych ...

Po dłuzszej przerwie (spowodowanej naukowymi obowiązkami) przycodzi czas, by ponownie pochylić się na Pismem ...

Jak wam się wydaje? Jeśli jakiś człowiek doszedł do posiadania stu owiec i jedna z nich się zabłąkała, to czy nie zostawi na górach dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie szukać tej zabłąkanej? A gdy mu się uda odnaleźć ją, to zapewniam was, cieszy się nią więcej niż tymi dziewięćdziesięciu dziewięcioma, które się nie zabłąkały. Tak samo nie jest wolą waszego Ojca, Tego w niebie, aby zginęło choćby jedno z tych małych. (Mt 18,12-14)


Chyba każdy średnio obrotny człowiek – w tym, nie ukrywając również ja - mając w ręku 99zł , nie wymieni ich z nikim na symboliczną złotówkę, choćby i nawet tę świeżo wybitą w państwowej mennicy. Można mówić tu o pewnym „ekonomicznym zdrowym rozsądku”: lepiej mieć więcej niż mniej. Zasada ,wydawać by się mogło , całkiem sensowna. Problem (a po głębszym zastanowieniu może i zaleta), że próżno jej szukać w dzisiejszej Ewangelii.
Dobra Nowina jest dla mnie dziś niezwykle celnie skonstruowanym komentarzem Psalmu 23. To przecież właśnie w nim Bóg jawi się nam jako Doskonały Pasterz – ten, który daje nam wszystko, zapewnia zestaw „full – opcja”. „Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” – złośliwy powie, że to taki zwykły, prosty, biblijny, niekoniecznie sprawdzający się w rzeczywistości frazes, wyciągnięty ze wspomnianego przeze mnie już psalmu.
Jednak analizując teksty Pisma, warto oprzeć się czasami na zwyczajnej grze skojarzeń. Mówiąc „po ludzku”: jeśli jakiś fragment jest dla Ciebie trudny, zbyt ogólny, to znajdź inny, który wyjaśni Ci ten pierwszy. Z takiego założenia wyszedłem dzisiaj również ja. Psalmista (autor 23.) kreuje obraz Boga jako Dobrego Pasterza; natomiast Ewangelista (w dzisiejszej Ewangelii) , w sposób bardzo konkretny, obrazuje tę Bożą Dobroć. Jezus jest gotów szukać każdej zagubionej owieczki, nawet gdyby przy okazji musiał zostawić bez opieki całą trzódkę … „a gdy mu się uda odnaleźć ją, to zapewniam was, cieszy się nią więcej niż tymi dziewięćdziesięciu dziewięcioma, które się nie zabłąkały”(Mt 18,13)
Warto zmienić również na chwilę perspektywę patrzenia na relację Bóg – człowiek, pomijając wątek zoologiczny i nieustanne porównywanie osoby ludzkiej do (skądinąd bardzo sympatycznego) zwierzęcia, jakim jest owieczka. Zerknijmy na ten duet jak na interakcję na linii Ojciec - syn. Kochający Tato i niesforny, co rusz wplątujący się w kłopoty dzieciak. Piękny obrazek, nieprawdaż? Ten drugi ma szczęście, że istnieje ten pierwszy. Analogicznie jest u Mateusza. Człowiek będący częścią stada (czytaj Kościoła) wyłamuje się, ucieka, gubi – nie wiedząc, co traci. W pogotowiu jest jednak Jezus. Dla Niego każda nawet najmniejsza cząsteczka jest filarem całości. Udaje się więc w pogoń za zagubionym człowiekiem, zostawiając tych, którzy się nie zagubili.
Przekładając na życie codzienne moje frywolne przemyślenia, dobrze jest pamiętać, że nawet kiedy robimy rzeczy nieprzemyślane, grzeszne, sprzeczne z naszym systemem wartości– mówiąc krótko - amoralne, to mamy Boskiego Przyjaciela, który nie pozwoli nam się zgubić; bo, cytując ks. Jana Twardowskiego, „jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą”.