piątek, 25 października 2013

Dzieci i ryby głosu nie mają, a księża bardzo źle nim władają

Im dłużej studiuję, tym bardziej pewny jestem tego, że ludzie nie potrafią mówić. Albo lepiej - nie potrafią przemawiać. Wielu wykładowców z naprawdę ciekawego tematu, potrafi zrobić przykre dla uszu, oczu i umysłu, wystąpienie (nudne jak flaki z olejem). I niestety nie jest to przywara wyłącznie nauczycieli akademickich. Wśród księży widzę sprawę podobnie. Nieraz po Mszy Świętej, czuję się winny. Winny tego, że nie słuchałem (kazania, czytań, Ewangelii). Usprawiedliwiam się tylko stwierdzeniem - "przecież tego nie dało się słuchać". I to nie ze względu na treść, ale ze względu na formę. Niestety, nasza homiletyka (dział teologii zajmujący się głoszeniem kazań) leży i kwiczy. Próżno liczyć, że się szybko z tej gleby podniesie. Ale żeby spuścić trochę powietrza z mojego grobowego wpisu, muszę powiedzieć, że widzę też światełko (albo światełka) w tunelu. W swoim życiu, oprócz trudnych do przeżycia kazań, wysłuchałem wielu znakomitych. I tak, naprawdę świetnym kaznodzieją jest ks. Piotr Pawlukiewicz. Nie ma w jego wypowiedziach nic ze zbędnego patosu  wielu biskupów i upchanych w każde zdanie metafor. To właściwy człowiek na właściwym miejscu. Z przyjemnością słucham go w kościele, jak i w radiu. Ksiądz Pawlukiewicz mówi językiem współczesnym. (http://www.youtube.com/watch?v=ZdJhuC7wtL8) Nie sypie z rękawami archaizmami, które prędzej nić dwudziestolatek, zrozumiałby Mieszko I. Co ważne, podchodząc do ambony, jest normalny - tak po prostu, nie zakłada maski jedynego sprawiedliwego. Podejrzewam, że gdyby kupuje w sklepie pieczywo, mówi do ekspedientki  podobnie jak do wiernych. 
Innym , który znalazł swój sposób na mówienie o Bogu, jest Jakub Bartczak z Wrocławia, określany mianem "rapującego księdza". „Wywodzę się z hip-hopowego środowiska. Rapowałem w przeszłości z bratem i przyjaciółmi. Było to na długo przed seminarium, ale poczułem powołanie i wybrałem taką drogę życia, jako kapłan” – powiedział. Ks. Jakub przyjął święcenia w 2007 roku. Wcześniej działał w zespołach: "Drugi element i WN Drutz". Swoją hip-hopową zajawkę zamienił w  formę Ewangelizacji. Czasem żałuję, że Wrocław jest tak daleko, bo chętnie zobaczyłbym księdza, który razem z dzieciakami rymuję:
"Człowieku, czytaj pismo święte
Pytaj, czytaj, weź do ręki ”Żywe Słowo”, te ”Święte Księgi”
Do wyprostowania są drogi kręte
Człowieku, czytaj pismo święte
Pytaj, czytaj, Święte Księgi
Za słowo życia – Bogu dzięki!".



Takich ludzi jest  więcej (i mam szczęście znać ich osobiście), ale wciąż zbyt mało. "Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo". I żeby ci robotnicy, ze swoim słowem, potrafili dotrzeć do ludzi  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz