niedziela, 20 października 2013

Polskie czytelnictwo religijne jest słabe


Rozmowa z Michałem Wilkiem,
Prezesem Wydawnictwa eSPe z Krakowa, 
biblistą, autorem książek, publikacji i tłumaczeń


Żółtodziób: Czy Polacy są narodem, który lubi czytać?

Michał Wilk: Tak. Wbrew temu, co się potocznie sądzi o czytaniu w Polsce. Najlepiej rzeczywistość oddają fakty. A fakty są takie, że mamy w Polsce ponad 10 tysięcy podmiotów prawnych przyznających numer seryjny ISBN, a zatem wydających książki. 10 tysięcy wydawnictw na 40 milionów ludzi. To ewenement w skali Europy! Oczywiście, połowa z tych 10 tysięcy wydawców to jakieś fundacje robiące swoje ulotki, ale mimo to procent jest naprawdę wysoki. Jeśli liczbę tytułów wydanych w roku 2011 podzielimy przez 365 dni roku, wychodzi, że dziennie w Polsce ukazuje się 213 książek. A zatem owszem, Polacy chętnie czytają, a przynajmniej chętnie kupują książki).Uważam jednak, że trzeba iść w innym kierunku – nie starać się podnosić czytelnictwo mierzone ilością sprzedanych tytułów, lecz szeroko pojętą kulturę czytania, a tu niestety jesteśmy w szarej końcówce.

Ż: Co czytamy najchętniej?

MW: Pięć pierwszych pozycji w rankingu Biblioteki Analiz zajmują: książki kucharskie, proza z wampirami w roli głównej, szeroko pojęta fantastyka, przewodniki turystyczne i horrory.

Ż: Jaka jest więc rola książki w życiu człowieka?

MW: Nie wiem…Wiem, jaka jest natomiast rola książki w moim życiu. . Za dnia – to mój chleb powszedni i źródło dochodów: pracuję w wydawnictwie, prowadzę własną firmę świadczącą usługi wydawnictwom, zajmuję się „wynajdowaniem” tytułów na rynku hiszpańskim, włoskim i angielskim oraz negocjowaniem warunków sprzedaży praw na rynek polski, jestem też tłumaczem z czterech języków… To kawał życia poświęcony książce.

Ż: Jak duże wzięcie mają prasa i książki katolickie?

MW: Niewielkie. Przeciętny nakład tytułu książki to 1300 sztuk. Prasy – od 500 do 5000. Oczywiście są pisma jak Niedziela czy Gość Niedzielny, które szczycą się wysokimi nakładami (po kilkadziesiąt tysięcy), ale to nie są obiektywne dane. Biskupi poszczególnych diecezji zobowiązali proboszczów do obowiązkowego zakupu pewnej ilości numerów dla każdej parafii. Duża część tych gazet jest opłacana, ale trafia do koszy na śmieci , bo nikt ich nie kupuje. A nakłady są w ten sposób zawyżane. Generalnie polskie czytelnictwo religijne jest słabe.

Ż: Czy wydawcy katoliccy mogą zaoferować potencjalnemu czytelnikowi coś ponad to, co oferują „zwykli” wydawcy

MW: Tak. Przykład? Wydawnictwo eSPe, oprócz sprzedaży książek katolickich, prowadzi osobną księgarnię internetową (twoje poradniki.pl) z książkami o tematyce psychologicznej. Z samych książek religijnych żadne wydawnictwo nie byłoby w stanie się utrzymać, jeśli nie ma ekstra dotacji na z zakonu, który jest właścicielem takiego wydawnictwa…

Ż: Jak zachęcić ludzi do czytania, w szczególności prasy i książek katolickich?


MW: Ludzie czytają to, co jest ciekawe. A jakieś 85% książek religijnych wydawanych w Polsce to śmiertelne nudziarstwo… W ostatnich latach się to zmienia, ale generalnie rynek książki religijnej bardzo jeszcze odstaje od normy. Trzeba szukać ciekawych tytułów – to jest podstawa. Innym sposobem działania jest marketing i reklama – jak w każdym innym wydawnictwie. Tylko to jest skuteczne. Na zachęty księży z ambony dawno przestaliśmy liczyć, gdyż to nic nie daje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz