"
To nie scenariusz katechetycznej dobranocki, którą za pięćdziesiąt lat napiszą autorzy popularnej serii "Transformers". Choć być może przyświecałyby im idee podobne jak autorowi cytowanego tekstu, który prawdopodobnie na prostych przykłądach, prostym ludziom, wychowanym w myśl zasady "wierzę w to co widzę", usiłował pokazać boską moc Jezusa. Tekst ten nosi tytuł 'Dzieciństwo Pana, Ewangelia Tomasza'. I jest apokryfem.
Apokryfy to przeważnie starożytne księgi, których nie uznano za napisane pod natchnieniem Ducha Świętego i nie włączono do oficjalnego biblijnego kanonu.
...
Każde judeochrześcijańskie wyznanie ma zresztą własny biblijny kanon.
...
W katolicyzmie są wśród nich takie perły jak 'Ewangelia tajemna Marka', 'Dzieje Józefa Cieśli', 'List Heroda do Piłata' czy wreszcie 'List o zachowaniu niedzieli spadły z nieba' oraz 'Męczeństwo Piłata'.
...
Tych ksiąg nie wolno księżom czytać w kościele, ale mogliby proponować wiernym, aby ci - zamiast w niedzielne popołudnia katować się kolejnymi odcinkami "Na dobre i na złe" poczytali je sobie w domu."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz