poniedziałek, 19 września 2011

Jego miłosierdzie nie zna granic...

PRZEBACZENIE

Pewien dobry, aczkolwiek słaby chrześcijanin spowiadał się,
jak zwykle, u swojego proboszcza. Jego spowiedzi przypominały zepsutą płytę:
zawsze te same uchybienia, a przede wszystkim ten sam poważny grzech.

- Koniec tego! - powiedział mu pewnego dnia zdecydowanym tonem proboszcz.
- Nie możesz żartować sobie z Boga.
Naprawdę ostatni już raz rozgrzeszam cię z tego przewinienia.
Pamiętaj o tym!

Ale po piętnastu dniach człowiek znów przyszedł do spowiedzi wyznając ten sam grzech.
Spowiednik naprawdę stracił cierpliwość:

- Uprzedzałem cię, że nie dam ci rozgrzeszenia.
Tylko w ten sposób się nauczysz...

Poniżony i zawstydzony mężczyzna podniósł się z klęczek.
Dokładnie nad konfesjonałem, zawieszony był na ścianie wielki, gipsowy krzyż.
Człowiek wzniósł nań swe spojrzenie.
I właśnie w tym momencie gipsowy Chrystus z krzyża ożywił się,
podniósł swoje ramię i uczynił znak przebaczenia:
"Rozgrzeszam cię z twojej winy..."

Każdy z nas związany jest z Bogiem, pewną nitką.
Kiedy popełniamy grzech, ta nić się przerywa.
Ale kiedy ubolewamy nad naszą winą - Bóg zawiązuje na nitce supełek
i w ten sposób staję się ona krótsza. Przebaczenie zbliża nas do Boga.

1 komentarz:

  1. Tak sobie to czytam i... i muszę powiedzieć, że zawsze mam problem ze spowiedzią(nie na darmo wzięłam sobie za patrona na bierzmowanie ojca Pio... hłe, hłe... ^^). I mam podobną sytuację - ten sam paskudny grzech. Ale jak sobie człowiek pomyśli, że przez jakąś głupotę ta 'nitka' się zerwie, to od razu jakoś przechodzi chęć na popełnianie tego samego przewinienia.

    OdpowiedzUsuń